To Nie Byl Film

Myslovitz

Powiedzial moze bysmy tak kiedys, moze dzisiaj powiedzial

Tak zrobmy to tak by nikt nie widzial

Moze w parku, pod lasem, na torach, przy garazach

Tam gdzie zawsze jest ciemno i gdzie prawie nikt nie chodzi

Nie bedziemy wybierac, powiedzial ten kto pierwszy

Niczym ostrze losu, pierwszy, ktory sie trafi

Tylko pamietaj bez halasu, bez zbednych emocji

Poczuj w sobie sile i rob tak, zeby zabic



Urodzeni mordercy, California, Siedem

Harry Angel, Pulp Fiction, Hellraiser i Freddy

Codziennie filmy byly dla nas jak Biblia

Te same sceny nawet w snach je widze

Widze w snach wciaz to samo

Ciagle boje sie zasnac

Tamten lezy we krwi, a mnie robi sie slabo

Powiedzial patrz jak pieknie prawie tak jak w filmach

Zapamietaj to pamietam, prawie tak jak w filmach



To nie byl film, to nie byl film



Pamietam mowil ach, chcialbym sobie postrzelac

Wiesz do dziewczyn na ulicy

W bialy dzien, teraz

Nie do zwyklych dziewczyn, ale do tych najpiekniejszych

Chcialbym patrzec im w oczy jak marnieja i wiedna

Mowil ciekawe jak to jest tak naprawde zabic

W rekach trzymac przeznaczenie, jego panem byc

Wiesz chcialbym moze bysmy tak kiedys na ulicy

W jakims ciemnym miejscu tak by nikt nie widzial



Pamietam mowil zapamietaj, nie potrafie zapomniec

Wyrazu oczu strachu potem krwi na dloniach

Krew byla wszedzie wokol pamietam to dobrze

Plynela niczym rzeka z potrzaskanej glowy

Krew pulsowala w skroniach, rozsadzala czaszke

Rece drzaly nie wiem z podniecenia, czy ze strachu

Pamietam on sie smial, mowil cos o filmach

Zapamietaj to, pamietam, prawie tak jak w filmach



Ale to nie byl film, to nie byl film