Dzielnicowy kolo bramy opierdala podkomendnych
Na ulicy fura gazet sie wala rozrzuconych
Policja pochowana chleje zamiast pilnowac
W takich warunkach dobrze jest dealowac
Leb boje sie wychylic, rozumu chec braku
Tym rejonem wladaja ksiazeta cracku
Nizszy stopniem opierdala innych, mniejszych:
"Nie umiecie rozroznic przyjezdnych od tutejszych?"
Ulica swoje wie, ulica swoje gada
Ale cicho, niech nie slyszy gromada!
Nie ma kasy na kielbasy, wszystko wziely tajne sluzby
Soldateska byc, nie lubic podroznych
Moj los to moje zatracenie, moj los to moje zatracenie
Moj los to moje zatracenie, moj los to moje zatracenie
Patykiem na glebie rysowana dluga kreska
Nie wolno jej przekroczyc. Ja tu mieszkam!
Bijatyka jedna co dzien, strzaly co tydzien
Kazdy udaje, ze niczego nie widzi
Dla holoty robota pod kurz i rany
Z gory przyklad idzie, jak to robic mamy
Kto ma uszy i ciekawosc niech teraz slucha
Na moje niedlugo zacznie sie zawierucha
I mokry od potu ocieram ryj szmata
Jedni stoja, drudzy chodza, inni tylko sa
Slychac jak duza mucha nad polke poleciala
Na obraz jasnie pana kurwa nasrala
Moj los to moje zatracenie, moj los to moje zatracenie
Moj los to moje zatracenie, moj los to moje zatracenie
Z przetraconym karkiem w brudnym wyrze leze
Nie chce myslec o niczym, w nic nie wierze!
Kuzynostwo tak samo woli sie nie wychylac
Koryto puste juz, lecz jeszcze mozna lizac
Przy niedzieli i przy stole, he, o ja pierdole!
Dlaczego oddalismy sie tym swiniom w niewole
W kuchni kipi zupa, znow znalezli trupa
Rozlozyl sie szybko, taki dzisiaj upal
Miejsce niby jak inne, tez ludzie tu mieszkaja
Ludzie tacy jak ja, inni nie zagladaja
Moj los to moje zatracenie, moj los to moje zatracenie
Moj los to moje zatracenie, moj los to moje zatracenie
Patykiem na glebie rysowana dluga kreska
Nie wolno jej przekroczyc. Ja tu mieszkam!
Moj los to moje zatracenie, moj los t