Jebać moje Kenzo, za oknem jest Paryska
Mówią, żem jest włóczęgą, ale w tych ładnych bistrach
Nie mogę spać bez benzoNie mogę spać bez benzo
Jebać moje Kenzo, za oknem jest Paryska
Mówią, żem jest włóczęgą, ale w tych ładnych bistrach
Nie mogę spać bez benzo
Nie mogę spać bez benzo
Nienawidzę reggae i nie pijam yerba mate
Leżę w wyrze, lecą przechujowe filmy o zombiakach
Kto ma szlachetniejszą duszę niżeli ma Jacek
Pod jajami łyso, bo to miejsce na matex
Ziemia to mi lata wokół chuja, a nie Słońca
Ja, Mikołaj Koper z WWA, a nie Fromborka
Jebie fana, co się na mnie dąsa
Twoja dupa wśród raperów szuka sobie sponsa
To nie plastik, to mystic hits
Kupię Ci cycki, choć jestem mniej powierzchowny dziś
Prawdziwy świr nie mówi o sobie, że on jest freak
Rosnę w siłę tak jak Żabki, niepodobny nikt
Jebać moje Kenzo, za oknem jest Paryska
Mówią żem jest włóczęgą, ale w tych ładnych bistrach
Nie mogę spać bez benzo
Nie mogę spać bez benzo
Jebać moje Kenzo, za oknem jest Paryska
Mówią żem jest włóczęgą, ale w tych ładnych bistrach
Nie mogę spać bez benzo
Nie mogę spać bez benzo
Rapujesz, że Twój kumpel robi ruchy
Takie teksty to piszą lamusy, przeżyj coś innego niż odejście dupy
Wycieram końcówę w kudły Twoich kumpli z grupy
Jeszcze złota nie mam, ale wkrótce się buduję
To, co mordo lubię, drogie ciuchy i łańcuchy
Ona świńskie kluchy, kiedy nosi Gucci lacze
Puszczam świętej pamięci se Jacka′e
Cała Polska liczy na mnie jak na cyferblacie
Tu Mikołaj Koper, nie jestem astronomem
Nomen omen, znam ekonomię, jak obcować z kalafiorem
Kiedy byłem szczylem, pracowałem dwa tygodnie w Orange i to tyle
Jebać moje Kenzo, za oknem jest Paryska
Mówią żem jest włóczęgą, ale w tych ładnych bistrach
Nie mogę spać bez benzo
Nie mogę spać bez benzo
Jebać moje Kenzo, za oknem jest Paryska
Mówią żem jest włóczęgą, ale w tych ładnych bistrach
Nie mogę spać bez...